Dostałam wczoraj popołudniowa pora do liceum w mieście. Dziś rano byłam rzekomo uregulować formalności ale z wszystkiego co miałam załatwić załatwiłam TYLKO KLUCZ do sali!
Jak mówi moja serdeczna przyjaciółka tez nauczycielka i tez wykładowca uniwersytetu - TRAKTUJA NAS SZCZEGOLNIE"
Przyjeżdżasz do pracy bo musisz i:
- nie ma kodów by otworzyć komputer
- nie ma kodów do kserokopiarki
- nie ma karty do wjazdu na parking
-nie ma podręczników bo nie maja - sama sobie kup a jak zmieniasz 2-3 razy w roku szkole to każda wybiera inny podręcznik, innego wydawcę i inny rok wydania więc nie zawsze masz co potrzeba choć ja mam w garażu 3 wielkie pudła podręczników!
Dzis jeszcze kserokopiarki nie działały bo nie było tonera... są 3 na ponda 300 nauczycieli!
Masz klucz, wpuszczasz młodzież do sali, siadasz naprzeciwko nich i sobie gadasz bo lekcji i tak nie ma jak przeprowadzić z powodów powyżej, ba obecności nie ma jak sprawdzić bo dziennik tylko elektroniczny ale się nie dostaniesz bo się nie zalogujesz do komputera.
I tak to sie kreci, kilka razy w roku i co roku.
Teraz wyobraźcie sobie lekarza, który przychodzi do szpitala do pracy i nie ma jak zaparkować, jak otworzyć komputera i żaden sprzęt medyczny mu nie działa a rękawiczek zabrakło...
albo adwokata czy menadżera jak mój mąż, który przychodzi i nie ma sprzętu, nie ma papieru, nie ma...
Tak więc wspomniana przyjaciółką robi teraz tak i ja to samo: siadamy, obecności nie sprawdzamy. Po kilkunastu minutach wpada ktoś z życia szkolnego czyli Vie scolaire... ze obecność nie sprawdzona i co się dzieje i czy lekcja jest... wtedy im się mówi, ze nie ma lekcji, nie ma sprawdzana, róbcie co chcecie... po takich akcjach następuje przyspieszenie w dostępie do kodów.
Dlaczego?
Dlatego, ze się pod du... pali, ze coś się uczniom stanie i ze zaskarżą szkole i dyrekcje rodzice... aha!
Potem pytają dlaczego kupili podręczniki a my, belfry nie korzystamy... moja przyjaciółka mówi wtedy bo ja nie mam... rodzice piszczą, uczniowie czasami tez... ale t chyba jedyny sposób by ruszyć mamuta jak to się u nas mówi, bo cokolwiek w jakimikolwiek stopniu się ruszyło... nadzieja umiera ostatnia.
Tysięcy nauczycieli brakuje.